Nasze POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne Artykuły Forum dyskusyjne Galerie Ogłoszenia 
Baza noclegowa   Baza gastronomiczna   Dyżury aptek   Rozkład jazdy autobusów   Plan miasta
Strona główna

Archiwum
Pisane w Bieszczadach
Szukaj w serwisie:
Redakcja

Kontakt

    Gazeta / moduły
    Serwis internetowy

    Baza noclegowa

Artykuy » ~ Archiwum » [Nr 7/83] Rowerem i na nartach przez życie - pasje Stanisława Nahajowskiego. Część III
Rowerem i na nartach przez życie- Pasje Stanisława Nahajowskiego Część III Już w poprzednim odcinku wspomnień pisałem o trenerskiej pasji Stanisława Nahajowskiego. Była ona szczególnego rodzaju, bo poza funkcją trenera pełnił on równocześnie funkcje nauczyciela, wychowawcy i dyrektora szkoły. Szkoły niewielkiej, bo liczącej nie więcej niż 140 uczniów. Tylko człowiek posiadający szczególny dar do trenerki, wykonujący swoją pracę z wyjątkową pasją mógł spośród tak niewielkiej liczby uczniów wyłuskać tak wielu sportowców.


Zawsze starał kierować się zasadą, aby proponować bieganie dobrym uczniom nie mającym problemów z nauką. Korzyści z tego były obopólne. Pan Stanisław nie był narażony na pretensje rodziców, że ich dziecko ma problemy w szkole bo zbyt dużo czasu spędza na treningu a uczeń po ukończeniu podstawówki podejmując naukę w ustrzyckim Liceum Ogólnokształcącym mógł kontynuować narciarską przygodę pod okiem doświadczonego trenera i wychowawcy jakim był Kazimierz Sojka. Jest jeszcze jedna korzyść, w moim przekonaniu najważniejsza. Wychowankowie Nahajowskiego, nawet jeżeli nie zostali wielkimi sportowcami, nauczyli się od niego wyjątkowego hartu ducha, sportowej wytrwałości i zawodniczej zawziętości, co w późniejszych latach ułatwiło im osiągnięcie sukcesów w życiu zawodowym. Zaskakująco duża ich liczba zdobyła solidne wykształcenie i dzisiaj są postaciami ważnymi w swoich środowiskach. Podczas naszych rozmów pan Stanisław wymieniał dziesiątki nazwisk swoich wychowanków, ja wymienię tylko część z nich, bo wymienienie wszystkich zajęło by zbyt wiele miejsca.


Zacznijmy od wspomnianego wcześniej Edka Nowaka, absolwenta Politechniki Gdańskiej, działacza „Solidarności”, dziś mieszkającego w Kalifornii. Jego rówieśnikami byli dwaj Jankowie, Sobiecki absolwent i pracownik naukowy krakowskiej AWF oraz Żuliński ppłk Wojska Polskiego absolwent Wojskowej Akademii Technicznej. Z pozostałych wymienię jeszcze Mietka Podkalickiego – leśniczego i strażaka, wielokrotnego uczestnika Biegu Piastów i zapalonego kolarza, Cześka Jabłońskiego - dzisiaj prowadzącego firmę budowlaną, Janka Józefczyka – radnego powiatu bieszczadzkiego oraz z młodszego pokolenia Zosię Hnatów i Tomka Kapuśniaka- wielokrotnego uczestnika Biegu Piastów, Gwarków i Gąsieniców. Tomek jest wnukiem pani Elżbiety Chanejko, która przed II wojną światową pracowała w słynnej Szkole Szybowcowej u Ustjanowej. Ta skromna kobieta przechowała kronikę szkoły przez lata wojennej zawieruchy i po wojnie przekazała ją na ręce Józefa Kusiby z Aeroklubu Podkarpackiego w Krośnie. Wyjątkową grupą wychowanków pana Stanisława były klany rodzinne. Marchewkowie: Teresa, Czesław oraz Jolanta, Henryka i Stanisław – absolwenci Akademii Wychowania Fizycznego, Sieroniowie: Urszula, Leszek , Andrzej i Janek Siroń oraz bracia Roczniakowie Grzegorz i Wojciech – dziś lekarze medycyny. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w życiu tych wszystkich ludzi Stanisław Nahajowski odegrał bardzo ważną rolę i miał znaczący wpływ na ukształtowanie ich charakterów. Muszę napisać jeszcze o jednym wychowanku, o którym pan Stanisław wspomina niewiele, zapewne przez wrodzoną skromność. Córka pana Stanisława Ewa została również „zarażona” przez ojca sportem i narciarstwem biegowym, odnosząc liczne sukcesy. Największym z nich było wicemistrzostwo Biegu Piastów w 1991 roku. Dzisiaj Ewa Nahajowska – absolwentka warszawskiej AWF jest nauczycielem wychowania fizycznego. Praca pana Staszka w szkole w Ustjanowej zapoczątkowała profesjonalne narciarstwo biegowe w Bieszczadach a niewielka wieś Ustjanowa stała się jego kolebką. To właśnie tutaj znajduje się jedna z niewielu w naszym kraju tras biegowych posiadająca licencję Polskiego Związku Narciarskiego i spełniająca surowe warunki na uzyskanie licencji Międzynarodowej Organizacji Narciarskiej FIS. Trasa ta powstawała przez ponad dwadzieścia lat a było to możliwe dzięki ogromnemu zaangażowaniu całej społeczności wsi Ustjanowa. Dopiero w ostatnich dwóch latach nadeszła znacząca pomoc z zewnątrz, co pozwoliło nadąć trasie ostateczny szlif. Przejdźmy teraz do kolarstwa – drugiej życiowej pasji naszego bohatera. Początki jego kolarskiej przygody były bardzo interesujące. Wśród licznych narciarzy biegowych jakich Stanisław Nahajowski poznał podczas swoich startów w biegach masowych było dwóch kolarzy Stanisław Suwara z Łodzi i Jerzy Urbaczka z Jaworzynki. To właśnie ci dwaj ludzie sprawili, że w życiu pana Staszka pojawiła się kolejna pasja – rower. Początki były prozaiczne. Stanisław Suwara wraz z grupa kolarzy trenował w Bieszczadach i jego narciarski kolega Stanisław Nahajowski postanowił pokazać mu Bezmiechową. Jak na kolarzy przystało trasę pokonali na rowerach a pan Stanisław towarzyszył im na „damce”. Wszystkim bardzo spodobała się jazda pana Staszka i namówili go do zajęcia się kolarstwem. Suwara zaproponował koledze porządny rower biorąc w rozliczeniu narty do łyżwy wraz z butami. Był rok 1998, kiedy to Stanisław Nahajowski po raz pierwszy usiadł na profesjonalnym rowerze kolarskim i już we wrześniu następnego roku pojechał do Krynicy na Mistrzostwa Polski w klasie „Masters”. Dzisiaj wspominając ten wyścig mówi: „Trasa była trudna a nawierzchnia drogi w stanie opłakanym, zająłem w tym wyścigu przedostatnie miejsce, ale zaproponowałem organizatorom, żeby kolejne zawody zorganizować w Ustrzykach w o wiele lepszych warunkach. Odpowiednie zgłoszenie zostało przez władze miasta wysłane do Polskiego Związku Kolarskiego i po dwóch wizytach przedstawicieli PZKol otrzymaliśmy organizację mistrzostw”. Pierwsze zawody odbyły się w 1999roku i przez kolejne pięć lat gościły w Ustrzykach. Obecnie odbywają się na przemian w Bieszczadach i Sudetach.


Trudno uwierzyć ile może sprawić aktywność i upór jednego człowieka. Przez wszystkie te lata aż do dzisiaj Stanisław Nahajowski corocznie startuje w zawodach kolarskich a szczytem jego kolarskiej kariery był trzykrotny udział z dużymi sukcesami w wyścigu La Matmotte – La route des grandem cols we Francji prowadzącym przez największe alpejskie przełęcze. Trasa wyścigu liczy 174 kilometry a ostatni fragment to czternastokilometrowy podjazd przez 21 serpentyn przy różnicy wzniesień 1250 metrów. Każda z serpentyn opatrzona jest tablicą zawierającą informacje o wysokości miejsca nad poziom morza oraz nazwisko kolarza, który zwyciężył w słynnym wyścigu Tour de France na etapie z metą w znanej stacji narciarskiej L'Alpe d'Huez.





Można tu ujrzeć nazwiska największych sław kolarstwa światowego takich jak Lance Armstrong czy tragicznie zmarły Marco Pantani, który w roku 1997 pokonał górę w 37 minut i 35 sekund, co do dzisiaj jest rekordem trasy. Staszek Nahajowski pokonał tę trasę w 75 minut a miało to miejsce w dniu 9 lipca 2005 roku, podczas drugiego startu w wyścigu. Jest to wyczyn nie lada, zważywszy na wiek i fakt, że w przeciwieństwie do zawodowców czternastokilometrowy podjazd do L'Alpe d'Huez nie był oddzielną jazdą indywidualną na czas, ale końcówką etapu, na którą wjeżdżało się po przejechaniu 160 kilometrów.

Marek Prorok

[Nr 7/83] Rowerem i na nartach przez życie - pasje Stanisława Nahajowskiego. Część III



Imi
E-mail
Temat
Tre
Przepisz kod:

 

© 2003-2012 Nasze Pooniny - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne

Wykonanie i administracja strony: JWK WebStudio