Nasze POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne Artykuły Forum dyskusyjne Galerie Ogłoszenia 
Baza noclegowa   Baza gastronomiczna   Dyżury aptek   Rozkład jazdy autobusów   Plan miasta
Strona główna

Archiwum
Pisane w Bieszczadach
Szukaj w serwisie:
Redakcja

Kontakt

    Gazeta / moduły
    Serwis internetowy

    Baza noclegowa

Artykuy » ~ Archiwum » [Nr 14/74] Uderz w stół, a nożyce się odezwą


Wiesław Stebnicki - Redaktor Naczelny 'Naszych Połonin'
Tak mówi popularne przysłowie. Uderzającym tym razem był Robert Petka, zaś w reakcji na to odezwali się jak na razie Stebnicki z Ustrzyk i Lewicki z Leska. Po prawie dziesięciu latach spokoju, na linii Lesko Ustrzyki znów zawrzało. No i po co było to Panu, Panie Robercie.
Spór o wyższości Leska nad Ustrzykami i odwrotnie jest nierozwiązywalny. Przypomina wymyślony przez śp. Jana Tadeusza Stanisławskiego satyryczny spór o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkanocy.
Pana cykliczny materiał miał przypomnieć to co działo się dziesięć lat temu, ale także za pomocą zręcznych cytatów wraca w lata dużo wcześniejsze. Mimo, że nie jestem zawodowym historykiem widzę w tym materiale pewne znamiona pracy naukowej, podanej czytelnikom w nieco spopularyzowanej formie. Jeśli tak by było, to trafił by Pan przysłowiową kulą w płot. Zamiast łagodzić zbudził Pan upiory. Pisanie o wzajemnych relacja ustrzycko- leskich powinno być pisaniem do szuflady, bo każda opinia na ten temat jeszcze bardzo długo będzie zarzewiem konfliktu. Tutaj trzeba kilku pokoleń by znormalizować wzajemne stosunki. Pamiętam bardzo dokładnie tamten okres. Praktycznie rzecz biorąc nie wracałem przez kilka dni z radia w Sanoku do domu. Bo ciągle odwiedzały Lesko i Ustrzyki ważne delegacje. Prowadziłem wywiady o sporze z burmistrzem Ustrzyk Piotrem Korczakiem, burmistrzem Leska Robertem Petką. Rozmawiałem też z prof. Osiatyńskim, ministrem Stępniem, szefem Solidarności Krzaklewskim, premierem Buzkiem. Odwiedzała te strony z obietnicami także lewicowa opozycja jak choćby późniejszy minister SLD Kaczmarek.
Radio Bieszczady optowało wtedy za podziałem powiatu na dwa z siedzibami w Ustrzykach i Lesku. Zorganizowało nawet w siedzibie radia tzw. okrągły stół z udziałem delegacji z Ustrzyk i Leska. Okrągły stół, który miał w założeniu studzić rozpalone po obu stronach głowy. Ja także przychylałem się na antenie i w artykułach prasowych do tej koncepcji. W zamian jacyś przyjemniacy z Ustrzyk poinformowali mnie, że mogę stracić w pożarze swój dom. Byłem tez świadkiem spotkania leszczan z ministrem Stępniem. Do dziś jeszcze przechodzą mnie ciarki na wspomnienie tego spektaklu nienawiści do Ustrzyk wypowiadanego przez nobliwe i szanowane wiekowe mieszczanki Leska i równie kulturalnych i szanowanych panów z tego miasta. Oszołomów nie brakowało po obu stronach. Jak pisze na innych stronach Połonin Jan Lewicki, dla Leska w tamtym czasie ustrzyckimi demonami byli Korczak i Pęzioł. Szczególnie ten drugi naraził się Lesku bo to jego znajomości i układy sprawiły, ze to Ustrzyki zostały stolicą dużego powiatu Bieszczadzkiego. Gdyby stało się nim Lesko, nie było by sprawy. Pamiętam też, co działo się później, gdy powiat już powstał. Przekupywanie na swoja stronę radnych, dając im stanowiska na wyrost. Szykanowanie radnych, którzy spory chcieli łagodzić. Przeciąganie poszczególnych wydziałów starostwa z miasta do miasta. Nieustające siłowanie się zamiast normalnej pracy. Tak więc końcowa decyzja o podziale powiatu przyjęta została przez ludzi rozsądnych z ogromną ulgą. Prawdę mówiąc dopiero od tej chwili zaczęło się tutaj coś dobrego dziać.
Czas powoli zacierał pamięć tamtych dni. Starostwa zamiast z sobą walczyć zaczęły nawet ze sobą współpracować, ale i też zawodniczyć w dobrze pojętym znaczeniu tego słowa. I nagle wszystko zaczęło się od nowa. Niepotrzebnie. Jako jeden z uczestników tego rozpoczynającego się sporu biję się w piersi. Jestem też wydawcą i szefem „Naszych Połonin”, dlatego odpowiedzialność moja w tej sprawie jest jeszcze większa. Co w takim razie mogę zrobić. Ano mogę obiecać, że już nigdy więcej temat sporu pomiędzy Ustrzykami i Leskiem nie wróci na łamy tej gazety. Może pisanie o tym podnosi nakład gazety i sprzedaż, ale robi o wiele więcej krzywdy. Pisałem o tym, że pełni nienawiści ludzie z Ustrzyk grozili mi spaleniem domu za to, że byłem za podziałem powiatu. W Lesku dzieje się podobnie. Mojemu przyjacielowi z Leska, który zasponsorował z własnej kieszeni wydaną przeze mnie płytę „Teraz Ustrzyki” grożono tam tym samym. To paranoja, która do niczego nie prowadzi.
Niech więc ten felieton i polemika Jana Lewickiego zamkną po wsze czasy na łamach „Naszych Połonin” spór na linii Lesko- Ustrzyki. Nie wrócimy do niego nigdy więcej. Będziemy szukać tematów, które miasta te i powiaty łączą, a nie dzielą. Swoich zwolenników mają święta Bożego Narodzenia, swoich zagorzałych zwolenników maja też święta Wielkanocne. Podobnie jest z Ustrzykami i Leskiem. Żaden materiał prasowy, żadne argumenty nie ustalą kto jest lepszy.


Wiesław Stebnicki

[Nr 14/74] Uderz w stół, a nożyce się odezwą



Imi
E-mail
Temat
Tre
Przepisz kod:

 

© 2003-2012 Nasze Pooniny - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne

Wykonanie i administracja strony: JWK WebStudio