:: [Nr 9/85] Powyborcze remanenty
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-07-18 12:38:00)

Ostatnie wybory do parlamentu wybitnie pokazały, że Polacy jako naród w nosie mają tą instytucję. Ponad siedemdziesiąt pięć procent dorosłej populacji Polaków mówiąc kolokwialnie wybory olało. Przy tak niskiej świadomości społecznej dotyczącej zasad funkcjonowania Unii trudno się temu dziwić. W okresie samej kampanii wyborczej komitety robiły wszystko by z jak najlepszej strony zaprezentować sylwetki swoich kandydatów. Niewiele jednak / z małymi wyjątkami / mówiło się o zadaniach Unii i korzyściach płynących z przynależności do niej. Ba, można było odnieść wrażenie, że niektórzy kandydaci nie wiedzieli po co się tam wybierają. Skutkiem tego były między innymi takie deklaracje, że jeżeli zostanę wybrany europosłem to np. w Koziej Wólce / nic nie ujmując tej miejscowości i jej mieszkańcom/ wybudują drogę lub kolektor sanitarny. W swojej zbiorowej głupocie część wyborców dała się nabrać na tego typu obietnice, stąd głosy oddawane na ludzi przypadkowych z abstrakcyjnych komitetów. Trzeba dodać głosy ważne i pełnoprawne, żeby była jasność. Brak rzetelnej, ogólnonarodowej kampanii informacyjnej precyzującej zadania Unii a co za tym idzie zadania nowo wybranych europosłów doprowadziło do tego, że frekwencja w wyborach była tak żenująco niska. Jak widać po dwudziestu latach od pierwszych wolnych wyborów w RP potrafimy korzystać z dobrodziejstw demokracji, nie bardzo jednak ją rozumiejąc. Ponad dwa tygodnie po wyborach w toczących się dyskusjach politycy wszystkich partii, z których kandydaci dostali się do PE mówią o sukcesie wyborczym. Nikt przy tym się nie zająknie o katastrofalnej frekwencji. Żeby daleko nie sięgać w powiecie bieszczadzkim do urn poszło kilkanaście procent mieszkańców wsi. Można z tego wnioskować, że chłopi w swej masie pokazali Unii przysłowiowego wała, choć są największym beneficjentem unijnych pieniędzy. Wyobrażam sobie rwetes jaki by się podniósł, gdyby te dotacje teraz wstrzymano względnie cofnięto. Przez pięćdziesiąt lat mówiono o tej grupie społecznej, a nam wmawiano, że są solą tej ziemi. Przez ostatnie dwadzieścia lat starano się tej tezy bronić. Stąd uprzywilejowana pozycja w sięganiu po unijne środki, stad funkcjonowanie archaicznego na obecne czasy tworu jakim jest KRUS. Nikt do tej pory nie miał odwagi powiedzieć polskiej wsi, że gospodarstwo rolne to jak przedsiębiorstwo, umiejętnie i dobrze zarządzane przetrwa, jeżeli nie upadnie jak każdy zakład pracy. Na polską wieś co roku trafiają ogromne unijne pieniądze. Rolą tzw. partii chłopskich jest uświadamianie polskiej wsi, że w jej dobrze pojętym interesie jest aktywne uczestniczenie w życiu społecznym, w tym także udział w wyborach. Jak na razie nauczyliśmy polskiego rolnika tylko brać nie oczekując nic w zamian, przez co został on niejako wyalienowany z życia społecznego co na przyszłość dobrze nie wróży.

Andrzej Kotowicz


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=684