:: [Nr 2/78] Co by tu jeszcze zrobić
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-02-27 13:04:40)



Wiesław Stebnicki - Redaktor Naczelny 'Naszych Połonin'
Czwartek 5 luty. Pada deszcz. Na niebie sine chmury, wilgoć, brudny lód na chodnikach sÅ‚owem syf. Na termometrach kilka stopni powyżej zera, choć mimo wilgoci nie czuć ciepÅ‚a. Åšrodek zimy? D… to nie zima. SpacerujÄ™ po mieÅ›cie i staram siÄ™ wczuć w rolÄ™ turysty, który przyjechaÅ‚ do Ustrzyk na tygodniowy zimowy wypoczynek. Niestety moje przemyÅ›lenia wÅ‚aÅ›nie w tym dniu nie bÄ™dÄ… najprzyjemniejsze dla zimowej stolicy Bieszczadów.
Po pierwsze na ulicach miasta podobnych mnie wypoczywajÄ…cych można policzyć na palcach jednej rÄ™ki. Część z nich jeździ na nartach mimo tak beznadziejnej pogody, część moczy siÄ™ w basenie. Dobrze, że kryty basen jest, bo to jedna z nielicznych miejscowych atrakcji, jednak już nie tak wielka, podobne baseny sÄ… bowiem już w wiÄ™kszoÅ›ci miast i miasteczek Polski. OdwiedziÅ‚em już miejscowe muzeum, nieliczne zabytki. Kino to żadna atrakcja, nie jeździ siÄ™ na urlop po to by siedzieć w kinie. W czasie mojego pobytu w mieÅ›cie nie odbyÅ‚a siÄ™, żadna wiÄ™ksza impreza sportowa, nie odwiedziÅ‚ miasta żaden kabaret, zespół, piosenkarz. Co gorsze nie ma gdzie spokojnie pospacerować. Spacer wzdÅ‚uż głównej ruchliwej ulicy, to wÄ…tpliwa przyjemność. Wyprawa na którÄ…Å› z okolicznych gór, czy choćby do Parku pod DÄ™bami w zimie, a szczególnie w takim bÅ‚ocie to nie przyjemność, a katorga. Wieczorem ponure knajpy, bo trudno nazwać je eleganckim lokalami. puste. Nigdzie nie ma muzyki i możliwoÅ›ci zataÅ„czenia. Jedynie w piwiarniach gra radio, no ale jak tam pójść siÄ™ zabawić. Pozostaje hotelowy pokój, gazety, puszkowe piwo i przyniesiona pizza. Pobyt nie jest wcale tani, pokój dwuosobowy, jedzenie, narty, gazety, piwo, jakaÅ› pamiÄ…tka i dojazd do Ustrzyk kosztowaÅ‚ mnie 2500 zÅ‚. za tydzieÅ„. 2,5 tysiÄ…ca zÅ‚ za tydzieÅ„ bezgranicznej nudy. Tymczasem taki sam tygodniowy pobyt z dojazdem do Warszawy i przelotem do cieplutkiej i zawsze sÅ‚onecznej Tunezji, z caÅ‚odziennym wyżywieniem i noclegiem dla dwóch osób kosztuje teraz w zimie o 300 zÅ‚ taniej. Nie wiem, czy zajrzÄ™ jeszcze do Ustrzyk. No chyba, że…
Takie rozważania to nie moja fantazja, ale smutna rzeczywistość. Ustrzykom mimo iż wyróżniają się w tym względzie na Podkarpaciu dużo jeszcze brakuje do miana turystycznej stolicy. Po pierwsze miasto musi znaleźć działkę, którą można sprzedać z przeznaczeniem na luksusowy hotel. Okazją może być tutaj likwidacja basenu odkrytego. Działka ta idealnie nadaje się na budowę dobrego hotelu z luksusowym zapleczem. Trzeba jednak zabiegać osobiście o to by znaleźć dobrego inwestora. Ogłoszenie przetargu i bierne czekanie na jakiekolwiek oferty, może doprowadzić do tego, że znów przepadnie doskonała okazja do powstania w mieście luksusowych miejsc noclegowych.
Trwają prace związane z projektowaniem i szukaniem środków finansowych na budowę dużej hali sportowej. To krok w dobrą stronę. Do tego, aż prosi się dobudować sztuczne lodowisko. Oba obiekty mogły by być zlokalizowane obok siebie czyli w pobliżu szkoły podstawowej Nr 1 i ustrzyckiego LO.
Doceniam to co zrobił dla ustrzyckiego narciarstwa Bronisław Mrugała. Pisaliśmy o tym w numerze świątecznym. Jednak Mrugale brakuje konkurencji. Małe wyciągi takie jak na stoku Małego Króla tą konkurencją nigdy nie będą. Na internetowych stronach spotkać można od pewnego czasu ofertę sprzedaży wyciągu na Laworcie. Cena wysoka, by nie powiedzieć zaporowa. Myślę jednak, że w końcu znajdzie się na ten wyciąg kupiec. Dopiero wtedy mogło by się coś dobrego zacząć dziać. Brak konkurencji rozleniwia. Jak się zamknie Lawortę to narciarze będą musieli pojechać na Gromadzyń i w ten sposób pieniądze i tak pójdą do tej samej kieszeni. To jednak obniża jakość i narciarze coraz częściej nie dojeżdżają do Ustrzyk. Wszak po drodze są Puławy, Karlików, Bystre, Weremień, a od drugiej strony Przemyśl, Olszany.
Zdenerwowałem się kiedyś i zadzwoniłem do TVN-24 z pytaniem dlaczego bez przerwy informuje się o wyciągach na Kotylnicy, Pilsku w Zkopanem, Zieleńcu, a nic nie mówi się o Bieszczadach. Pieniądze Panie, pieniądze o tym decydują, otrzymałem odpowiedź. Te miejscowości za to płacą. Tak naprawdę to jedynie Polsat i sporadycznie publiczna telewizja informują widzów, że w Ustrzykach są wyciągi. O to trzeba się starać. To robota dla miejscowego biura promocji. Te zaś wzięło się za interesy z mennicą i tłucze bieszczadzkie monety. Chwalebne to działania, ale nie załatwiają wszelkich spraw związanych z promocją miasta i powiatu.
Od lat w zimowym sezonie nie odwiedzali Ustrzyk wszelkiej maści artyści. Nie ma koncertów, występów kabaretów, bohaterów telewizyjnych seriali. Miasto zapada w zimowy sen. Tymczasem jest to okres kiedy miasto powinno tętnić życiem. Ktoś kto wraca z Ustrzyk do domu powinien być żywą reklamą miasta. Wracając powinien mówić, słuchajcie nawet jak nie ma śniegu to można pojeździć na łyżwach, pójść na spotkanie z bohaterami serialu Ranczo, pośmiać się na występie kabaretu Ani Mru- Mru, kupić ciekawe obrazy lub rzeźby w miejscowej galerii, pobawić się w lokalu przy dobrym zespole.
To wszystko kosztuje. Miasto, gminy, powiat, muszą jednak wygospodarować około 50 tysięcy zł na zimowy sezon na to by móc bawić przyjezdnych. To nie jest duży wydatek. Może on jednak przyczynić się do tego, że przyjedzie tutaj w sezonie zimowym tysiąc osób dodatkowo. Każda z nich wydaje dziennie średnio 50 zł. Po przemnożeniu daje to 50 tys., zaś przy siedmiodniowym pobycie 350 tysięcy zł. Sadzę, że z tych pieniędzy 50 tysięcy w formie podatków wróci ponownie do miejskiej kasy. Bilans wyjdzie więc finansowo na zero, miasto i region jednak wyraźnie ożyje. Gra warta jest więc ryzyka.

Wiesław Stebnicki


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=535