:: [3/115] Spotkamy siÄ™ w sÄ…dzie
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2011-02-23 15:02:22)

Andrzej Kotowicz
Powszechny dostÄ™p obywatela do instytucji prawa to jeden z podstawowych atrybutów demokracji i spoÅ‚eczeÅ„stwa obywatelskiego. Możliwość rozstrzygniÄ™cia spornych spraw w niezawisÅ‚ym sÄ…dzie daje nam gwarancjÄ™, że werdykt tam podjÄ™ty jest rozwiÄ…zaniem najlepszym, bezspornym i ostatecznym. Fakt praktycznie nieograniczonej dostÄ™pnoÅ›ci do instytucji wymiaru sprawiedliwoÅ›ci spowodowaÅ‚, że te ostatnie nie nadążajÄ… z rozstrzyganiem spraw przez co terminy orzeczeÅ„ przesuwajÄ… siÄ™ w bardzo dÅ‚ugÄ…, bliżej nieokreÅ›lonÄ… przyszÅ‚ość. Powodów tego stanu rzeczy jest wiele, od czÄ™sto technicznych poczÄ…wszy poprzez organizacyjne na wÄ…tku merytorycznym skoÅ„czywszy. Å»eby sobie bliżej uzmysÅ‚owić ten problem wystarczy wejść do pierwszego z rzÄ™du sÄ…du i spojrzeć na wokandÄ™. Przynajmniej dwadzieÅ›cia procent spraw to tzw. „pyskówki” czyli sprawy, które tak naprawdÄ™ nie powinny siÄ™ tam nigdy znaleźć. Sprawy, które ciÄ…gnÄ… siÄ™ latami niczego nie rozwiÄ…zujÄ… bo każda ze stron zostaje przy swojej racji i sprawa za jakiÅ› czas wraca z powrotem do sÄ…du.

Z jednej strony powszechna dostÄ™pność z drugiej brak jakichkolwiek ograniczeÅ„ i konsekwencji powoduje, że korzystamy z sÄ…dów jak z miejskiej latryny, bez opamiÄ™tania i umiaru. Potocznym już staÅ‚o siÄ™ powiedzenie „spotkamy siÄ™ w sÄ…dzie”, które pokazuje brak zaufania spoÅ‚ecznego do innych instytucji paÅ„stwa, które nie potrafiÄ… rozwiÄ…zać naszych problemów, z drugiej strony daje możliwość wszelkiej maÅ›ci pieniaczom skutecznego dezorganizowania pracy wymiaru sprawiedliwoÅ›ci. Dla tego pokroju ludzi sprawy maÅ‚o istotne i znaczÄ…ce urastajÄ… do rangi symbolu a sala sÄ…dowa staje siÄ™ jedynym miejscem gdzie mogÄ… zaistnieć. Zastanawiam siÄ™ czy ktoÅ› pomyÅ›laÅ‚ o kosztach tego pieniackiego zacietrzewienia. Ile kosztuje nas spoÅ‚eczeÅ„stwo to ciÄ…gÅ‚e dowartoÅ›ciowywanie siÄ™ przed sÄ…dami ludzi, którzy na siÅ‚Ä™ chcÄ… udowodnić, że sÄ… nieskazitelnie czyÅ›ci a caÅ‚a reszta to swoÅ‚ocz, która żeruje na ich uczciwoÅ›ci. Ta grupa sÄ…dowych bywalców nie dopuszcza do siebie myÅ›li, że orzeczenie może być inne niż sobie zakÅ‚adali. Każdy niekorzystny dla nich werdykt daje im asumpt do skÅ‚adania kolejnych pozwów. Sprawy ciÄ…gnÄ… siÄ™ latami, absorbujÄ…c sÄ…dy a za wszystko pÅ‚aci spoÅ‚eczeÅ„stwo bo na koÅ„cu okazuje siÄ™, że powód nie Å›mierdzi groszem i kosztami postÄ™powania trzeba obciążyć skarb paÅ„stwa.

TrzydzieÅ›ci lat temu w urzÄ™dach administracji można byÅ‚o przeczytać hasÅ‚o „pieniaczom stop”. W tym czasie miaÅ‚o ono inny podtekst. I choć minęło tyle czasu okazuje siÄ™, że nie straciÅ‚o ono nic ze swoich walorów. Pieniacze byli, sÄ… i jeszcze pewnie dÅ‚ugo bÄ™dÄ…. Jestem tylko ciekaw jak dÅ‚ugo jeszcze przyjdzie nam za ich urojone racje pÅ‚acić.

Andrzej Kotowicz


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=1257